STYL LUDZI GÓR
  • Tatry Wysokie
  • Gorce
  • Beskidy
  • Pieniny
  • Okolice Krakowa
  • Pogoda – Tatry Polskie
  • Kontakt
Tatry Wysokie

Jak powstała Orla Perć? Cz. 2 Na Orlej Baszcie

by admin 25 stycznia, 2015 No Comments

Oto dalszy ciąg niezwyklego ciekawego artykułu Wincentego Gadowskiego, który okazał się w 1904 roku w  Pamiętniku Towarzystwa Tatrzyńskiego

igla

Nazajutrz (12 go sierpnia) mieliśmy znowu dzień pogodny, ale nader chłodny. Silny a mroźny wiatr przenikał nas do szpiku kości i zmuszał każdego do ruchu. Zostawiając na prawo charakterystyczną Igłę i źleb, który ją oddziela od Wielkiej Buczynowej Turni, skorzystaliśmy z poznanych w r. 1902 kozich perci i poprawiwszy je, dostaliśmy się wygodnie na przełęcz najniższą w tej części Tatr, którą nazwałem przełęczą Franciszka Nowickiego. Tu zostawiliśmy materiały, a zabrawszy tylko to, co było nieodzowne, ruszyliśmy ku Orlej Baszcie.

Po zachodniej stronie przełęczy Fr. Nowickiego sterczy w grani kilka niewysokich, ale niedostępnych turni. Obeszliśmy je po stronie południowej i wydostaliśmy się na grań niedaleko Pościeli Jasińskiego. Niestety, między nami a Pościelą tkwiła znów turnia, z biedą jedynie możliwa do przebycia; wolałem przeto obejść ją od północy zachodzikiem skalnym, jaki tu wytworzyła natura. Robi on wrażenie niezbyt przyjemne, bo znajduje się nad ścianą wysoką, a całkiem gładką; w górnej zwłaszcza części ma w jednym miejscu kamień, który zmuszał do obchodzenia, a zatem do wychodzenia z zachodziku i zniżania się chwilowo ku przepaści. W rzeczy samej zachodzik ten jest dla wprawnych dosyć pewny, bo nie brak tu nigdzie chwytów dla rąk i oparcia pewnego dla stóp, mimo to jednak Jurgowia nie chcieli się stąd cofać i dopiero nadzwyczajne środki ostrożności ośmieliły ich do puszczenia się tą drogą.

Buc wraz z drugim musieli podejść ku owemu zawadzającemu kamieniu, uwiązani na linach, i wykuć koło niego więcej chwytów, następnie tak pakunki jak i osoby, jedno po drugiem, przeprowadzało się tędy na linie. Zabrało to czasu niemało, ale usunęło się w ten sposób wszelkie niebezpieczeństwo. Z zachodziku wstąpiliśmy na upłazek, którym po stupajach kopanych wznieśliśmy się napowrót na grań od północy i rozłożyliśmy się na wypoczynek na obszernym trawniku, z lekka pochylonym ku południowi, jaki tu do grani przytyka. Jest to osławiona niesłusznie Pościel Jasińskiego.
Kto był byt Jasiński? Na pewne nikt mi tego wyjaśnić nie umiał. Według jednych miał to być jakiś wysłużony kapitan czy major, który tu zwykł polować, według innych był to kłusownik czy opryszek; zdaje się, że kłusownicy chcieli tu sobie zabezpieczyć miejsce wytchnienia i dlatego tak je osławili. Widać stąd wyraźnie komin, prowadzący na szczyt turni zamykającej widnokrąg od zachodu: jest to Orla Baszta. Komin w niej wygląda z dołu tak niesmacznie, że Jurgowianie na serio bali się nim podążać. Jeden Buc okazał się śmielszym i ruszył naprzód, torując drogę dla innych; wreszcie i drudzy dali się do wycieczki nakłonić.

Komin ten jest dość pewny i w krótkim czasie wyprowadza na drugi trawnik obszerny, podobny do Pościeli Jasińskiego i wznoszący się ku północy do poszczerbionej grani: jest to już szczyt Orlej Baszty. Obecnie nikt komina owego bać się nie powinien, bo sztuczne ułatwienia, jakie w nim dodano, poręczają bezpieczeństwo osób.

Oryginalny widok przedstawia ukształtowanie Orlej Baszty. Niewysoko ponad grań wzniesiona, szeroko wzdłuż niej się rozpościerając, robi ona z północy i z południa wrażenie formalnej wieży basztowej o ścianach prostopadłych. Od wschodu, zwłaszcza z Wielkiej Buczynowej Turni, wygląda niepokaźnie, jak stożek, bo patrzy się na nią z góry. Najgroźniej przedstawia się od zachodu, od źlebu Granackiego, skąd widać, jak fantastycznie jej ściana zwiesza się nad przepaścią zawrotną.

przelecz_nowickiego

Istotnie jest ona przystępną jedynie przy grani. Spożyliśmy na niej obiad, przyczem starałem się rozruszać górali, przerażonych drapaniem się w kominie. Niecałkiem się mi to udało, ale przecież zabrali się po obiedzie do kopania w trawniku stupaji w stronę zachodnią.

Tak zbliżyliśmy się do konika w niskiej tu grani, za którym widać było pulkę skalną od północy, biegnącą wzdłuż dwóch sporych turni ku głębokiemu źlebowi  Granackiemu. Za źlebem szerokie upłazki podchodziły aż hen ku przełęczy Pańszczyckiej, skąd już łatwe wyjście na Granat Przedni. Chodziło tylko o to, by przebyć ów niedługi kawałek od stóp Orlej Baszty do żlebu Granackiego. Niestety Jurgowiak, który na przedzie kopał stupaje, zatrzymał się przed konikiem, usiadł, długo się rozpatrywał, a wreszcie zawrócił nazad i rzekł:

Wolę stracić cały zarobek, a dalej nie pójdę.

– Dlaczego? – pytam.

– Bo się mi w glowie mąci – odpowiedział.

Na te słowa i inni porzucili rydle i zaczęli wołać:

– Wracajmy nazad!

– Ależ bądźcie cierpliwi! Usiądźcie jeszcze i poczekajcie, a my obaj z Bucem rozpatrzymy się w położeniu.

Usłuchali. Obaj z Bucem przebyliśmy niedługiego i niezgorszego konika i półkę skalną pod pierwszą turnią. Wzdłuż drugiej turni zbocze spadało dość stromo ku żlebowi w ten sposób, że spodu nie można było dojrzeć. Zdawało mi się, że i tędy przejść można, ale Buc odparł, że dalej nie pójdzie, a nawet nie chciał mię spuszczać na linie, gdym tego zażądał.

– Co wam się stało, Józefie ?

– W głowie mi się mąci. Mam żonę i dzieci. Nie pójdę dalej i wam pomagać nie będę.

Wspomniałem sobie, co mi pisał taki taternik, jak p. Janusz Chmielowski, który w czerwcu 190 przyglądał się temu miejscu ze strony przeciwnej (od Granatu). Twierdził on, że tą stroną przejść nie można i że próbować trzeba obejścia jakiego od strony południowej. Być może, pomyślałem sobie, że wschodnia ściana źlebu Granackiego jest przepaścistą i bez sztucznych ułatwień przebyć się nie da, ale też być może, że cala ta partia możliwą jest do przebycia, jeno trzeba mieć głowę wolną od zawrotu. A miejsce to usposabia do zawrotu, jak rzadko które! U stóp twoich zieje mroczna przepaść, nad tobą zwiesza się turnia ponura, przed tobą stok nagły, pokryty głazami zwietrzałymi, które i rękę i stopę zawodziły. Z boku widzisz gładką ścianę Orlej Baszty, a obok niej ramię potężne, pęknięte od szczytu aż do dołu; nie brak nawet klinów w owej szczelinie tj. kamieni wolnych, które z czasem muszą spowodować odpadnięcie tej skały. Słońce sierpniowe tylko między czwartą a piątą popołudniu zagląda do tego zakątka, jak to później kamieniarze przy robocie stwierdzili. Cóż dziwnego, że tu niejednych zawrót głowy opanowuje?

Nie było rady. Wobec stanowczego oporu wszystkich moich ludzi musiałem rad nierad zawrócić ku przełęczy Fr. Nowickiego, z której szlakiem, w r. 1902 poznanym, zeszliśmy do Buczynowej dolinki. Korzystając następnie z dawnej perci powyżej wylotu Buczynowej dolinki, znaleźliśmy się wnet u stóp Siklawy, przebrnęliśmy potok i udaliśmy się na nocleg do Roztoki, by nazajutrz wrócić do Bukowiny.

—-

Współczesne zdjęcie Tatr: Tomasz Paciorek

 

 

 

 

 

Orla Perć

  • Previous Jak powstała Orla Perć? Cz. 1 Na Wołoszynie. W Buczynowych Turniach10 lat ago
  • Next Jak powstała Orla Perć? Cz. 3 W Granatach10 lat ago

Tagi

Babia Góra Beskid Makowski Beskid Sądecki Beskid Wyspowy Beskid Śląski Bystra Chorwacja Czerwone Wierchy Dolina Białej Wody Dolina Będkowska Dolina Chochołowska Dolina Kościeliska Ganek Giewont Gorce Granaty Grześ Kasprowy Wierch Kościelec Krywań Ojcowski Park Narodowy Orla Perć Pieniny Pieskowa Skała Polski Grzebień Popradzki Staw Przełęcz pod Kopą Rakoń Rezerwat Zimny Dół Rohacze Rysy Szczyrbskie Jezioro Szpiglasowy Wierch Tatry Bielskie Tatry Słowackie Tatry Wysokie Tatry Zachodnie Warmia Łomnica Świnica
meteoblue

Ostatnie wpisy

  • Z Gruszowca na Śnieżnicę
  • Olsztyn, Mirów, Boblice, Morsko, Bydlin – na szlaku Orlich Gniazd
  • Pieniny późną jesienią
  • Szlak wokół Tatr – na rowerze z Nowego Targu na Słowację
  • Pilica i ruiny zamku w Smoleniu
2025 STYL LUDZI GÓR. Donna Theme powered by WordPress